sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 34: "Utracone wspomnienia"

 Miesiąc później
        Ale nudy jęknęłam w myślach. Jak co dzień siedziałam w szkolnej ławce, majstrując przy jakichś stronach. Była końcówka trzeciej lekcji, a zostało ich jeszcze cztery. Załamka.
        W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Nie ruszyłam się z miejsca. Po co? jak i tak zaraz znowu zacznie się lekcja, a ja nie mam nic lepszego do roboty prócz majstrowania na komputerze.
        Nagle do klasy jak burza wpadła niska dziewczyna o długich kasztanowych włosach z zakręconymi końcówkami. Zerknęłam na nią przelotnie i wróciłam do lektury, opisów i tak dalej. Po chwili jak mnie coś nie zacznie dusić i wywalić z krzesła. Próbowałam wyrwać się z uścisku czyichś ramion, ale na próżno.
        - Zu, Boże jak się martwiłam - powiedziała. - Wszyscy się martwiliśmy - poprawiła się.
        Co? Kto? Jak? Martwili się, ale kto? W ogóle to kim on jest?
        - Przepraszam czy mogła byś mnie puścić? - spytałam grzecznie, lekko poirytowana. No, bo co to za nienormalna osoba rzuca się nieznajomemu na szyję? Kasztanowo-włosa odsunęła i spojrzała na mnie zdziwiona.
        - Zu, nie wygłupiaj się to ja Uni - powiedziała lekko drżącym głosem.
        - Skończ tę dziecinadę, nie wiem kto cię do tego namówił, ale przestań mówić do mnie jakbyś mnie znała - odparłam wpatrując się w monitor komputera. Coś jest nie tak mruknęłam w myślach. Miałam dziwne wrażenie, że jednak znam tę dziewczynę, ale chyba by ją pamiętała. Ona spojrzała na mnie z szokiem i smutkiem w oczach, po czym wyleciała z klasy.
        Siedziałam bijąc się z myślami. Dlaczego wydaje mi się, że ją znam. Cholera mam wrażenie że o czymś zapomniałam, o czymś bardzo ważnym.
        Przez wszystkie lekcje zastanawiałam się nad tym, ale i tak to nic nie dawało.
        Rozbrzmiał ostatni dzwonek, cała hołota wyleciała prędko z klasy ,byle jak wrzucając rzeczy do plecaków i innych, niszczących nam kręgosłupy toreb. Sama zebrałam swoje rzeczy i wyjęłam książkę, by chociaż na chwilę zapomnieć o tym wszystkim.
        Pomału szłam do mojej ulubionej kawiarni po rogaliki z toffy(dopisek aut.me gusta*v*). Skupiona na lekturze nie zwracałam uwagi na ludzi mnie mijających dopóki ktoś się nie wydarł:
       - Zu!! 
       Pewnie kolejna nienormalna osoba, zacznie udawać mojego przyjaciela westchnęłam w myślach. Odwróciłam się i zobaczyłam dwóch chłopaków, jeden miał granatowe włosy, a drugi różowe. Ten drugi cały czas szczerzył się co było trochę... straszne.
      Odwróciłam się i szłam dalej z powrotem pogrążając się w lekturze książki.
      - Poczekaj - krzyknął znowu.
      Pierw ona, teraz oni, Boże ile można? jęknęłam w myślach.
      Jeden złapał mnie za ramię i znów zobaczyłam tego dziwnie szczerzącego się chłopaka.
      - Co się z tobą działo? - spytał. - Po tej akcji w parku, ślad po tobie zaginął. Uni mówiła coś,  że byłaś z nią razem w Saberthoot, ale później nie wie co się z tobą stało - powiedział przygnębiony.
      - Co? - odparłam pytaniem -  o co wam chodzi z tym Saberthot-em? I jaka Uni? - zapytałam, a oni popatrzyli na mnie dziwnie. - Chodzi wam o tę dziewczynę z rana? Czyli wy jej pomagacie z nabijania się ze mnie?! - wrzasnęłam na nich. - Może jestem inna niż wszyscy, ale to nie powód do nabijania się ze mnie! - krzyknęłam i poszłam dalej, dumnie unosząc głowę. Byłam wściekła, wszyscy w szkole zawsze, albo mnie omijają z daleka, albo nabijają się ze mnie, więc wydaje mi się to oczywiste. Choć... cały czas mam wrażenie, że nie powinnam tego robić, że ich znam, ale  jak?

~~~~~

      Weszłam do domu, rzuciłam wszystko w kąt i usiadłam przed telewizorem otwierając świeże rogaliki, jeszcze ciepłe. Przeskakiwałam z programu na program w końcu zostawiłam na jakimś filmie fantasy, tu jakaś wróżka, tam jednorożec, jednym słowem nuda i tandeta.
      Próbowałam skupić się na filmie lecz moje myśli co chwile schodziły na inny tor, dlaczego ta kasztanowo-włosa dziewczyna i tamci chłopacy wydawali mi się znajomi.
      - Wcześniej ich nigdy nie spotkałam, no bo jak? - mówiłam sama do siebie. - Kilka dni temu byłam u mojej nienormalnej rodziny i ... i... Co my robiliśmy? - spytałam skołowana. - A kilka dni temu byłam... gdzie ja byłam kilka dni temu? Przecież ja nie pamiętam co robiłam, ale wydaje mi się, że byłam u mojej rodziny, więc jak. Nic nie rozumiem - złapałam się za głowę. - W takim razie ktoś musiał mi majstrować przy pamięci, ale po co? Co się takiego działo? - wstałam z kanapy i zaczęłam się przechadzać w tą i z powrotem.
      - Oni mówili coś o Saberthoot-dzie, ale dlaczego miała bym mieć jakikolwiek związek z mafią - mruczałam do siebie, poszłam do kuchni po coś do picia i wtedy to zobaczyłam. Na końcu blatu stołu leżał rzemyk, czarny rzemyk. Podeszłam do niego i uniosłam by się mu przyjrzeć, moim oczom ukazał się mały wisiorek, od którego odbijało się światło. Lecz największym zdziwieniem było to, że miał on kształt herbu Fairy Tail. - Skąd u mnie w domu coś takiego? - zapytałam.
      Od kogo mogłam dostać coś takiego? pomyślałam. Całkowicie zdezorientowana zrezygnowałam z dalszych przemyśleń na ten temat i poszłam pod prysznic.

~~~~~

      Nagle coś huknęło. Zerwałam się z łóżka, zerkając na zegarek, była trzecia nad ranem. Co to było? Podeszłam lekko wkurzona do drzwi, bo jakby nie patrzeć był środek nocy, a ja jutro muszę wstać do szkoły. Uchyliłam je i niczym cień przemknęłam do kuchni, z której dobiegały jakieś dziwne odgłosy.
      Szłam wręcz przyklejona do ściany by tylko nie zdradzić swojej obecności, lecz w tym przeszkodziły mi panele. Przez przypadek stanęłam na jednym z niewielu, które skrzypiały. Dźwięk poniósł się echem po całym domu, a odgłosy umilkły. Stałam modląc się by owi nieproszeni goście nie zwrócili na to uwagi. Niestety nie miałam tyle szczęścia i już po chwili na przeciwko mnie stał uzbrojony po zęby, włamywacz, a przynajmniej tak mi się wydaje, w czarnej kominiarce i stroju w tym samym kolorze.
      Spojrzałam w jego oczy, dziwnie znajome. Dwa niebieskie kryształy, które patrzyły na mnie z mieszanymi uczuciami. Kolejna zagadka do rozwiązania, kim jest ta osoba. Nagle za nią pojawiła się druga o wiele wyższa niż tamta. Także ubrana na czarno, tylko, że jego oczu nie potrafiłam zobaczyć.
      Nim się spostrzegłam wyższa z osób złapała mnie i trzymała w mocnym uścisku.
      - Puść mnie! - krzyknęłam, szarpiąc się na boki lecz to nic nie pomagało. - Precz z tymi łapskami! - W tym czasie druga osoba ściągnęła rękawiczki i wyjęła coś ze swojej kieszeni. Podeszła do mnie i odkorkowała, jak się okazało, mały flakonik z różowawą cieczą. Nie przejmując się moimi protestami wlała mi całość do ust. Zacharczałam kilka razy, krztusząc się lekko, ale po chwili poczułam jak powieki stają mi się ciężkie i zaraz po tym osunęłam się w spokojny, kamienny sen...

CDN
-----------------------------------------------------

Wiem, wiem krótki no, ale ja nie umiem pisać długich notek.
Pisałam tego posta 2 dni normalnie rekord ;P Ostatnie kilka
dni przeleżałam w łóżku z gorączką. Normalnie święto, bo ja
jestem chora raz na półtora roku o.O mówię serio, mam mega
odporność (w końcu kto chodzi w trampkach przy minusowej
pogodzie ;P i nie chorował, tak chodziłam w zeszłym roku do
szkoły ;)). Ten post to szczególna dedykacja dla wszystkich,
którzy pisali dzisiaj olimpiadę z chemii, mam nadzieję, że nasza
Uni-chan jakoś sobie tam radziła ;D Oraz dla Novy, która tak
się męczy z czytaniem moich bazgrołów. 
^v^

6 komentarzy:

  1. Łeeeee, coś ty zrobiła Zu? Niedobra ty, brzydka!
    Najpierw biedaczka straciła pamięć, ma ograniczenie do kilku dni, a ty na nią jeszcze bandytów nasyłasz..
    Gomene, że tak krótko, ale dostałam ograniczenie na neta... T.T

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz mi wyzdrowieć jak najszybciej. Dziewczyno nie mam jak się z tobą kontaktować, gg ci się rozwaliło, na telefonie nigdy kasy nie ma, a na facebooka wchodzisz raz na ruski rok, a ja muszę się komus poużalać.
    Wow, dziękuję za twe mentalne wsparcie, no ale cóż... chemia nie jest moim żywiołem i nie poszło mi za dobrze, ale trudno.
    A tera wracając do rozdziału. Dlaczego Zu mnie nie pamięta hmm?? Ma sobie wszystko przypomnieć. A także włamywacze... Czyżby Sting i Rouge znowu coś szykowali?? Nie mam pojęcia, no nie mam, więć szybciutko pisz.
    PS. Weź jakieś witaminki. Bo chce z tobą jutro porozmawiać. Dziewczyno, nie męcz mnie już. Oczywiście jeszcze weny życzę. BYE

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale że jak?? Straciła pamięć?? Ale.. ale.. jak to?
    Chcesz, żebym szybciej zeszła z tego świata? Przez stres?
    Szybko dodawaj kolejny rozdział bo palce poogryzam!! Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Straciła pamięć?!
    Poczekaj no! Za nie długo pojawię się pod twoim domem!!!!

    Rozdzialik jest super!!! :)

    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to straciła pamięć?! Ja tu brnę przez 34 rozdziały (nie ukrywam, że wspaniałe :3), żeby dowiedzieć się że straciła pamięć?!!! Ty... Ty!!!! XD dobra uspokajam się. Posty są wspaniałe, a historia mega! Czasem wkradają się literówki, ale założę się że u mnie też! :D No i Zu-chan i Rouge... <3 idealnie mi to wynagrodziło brak wszechobecnego Nalu :3 Będę cię śledzić pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O,O Ale... jak?!
    Jak mogła stracić pamięć?! T,T To nie będzie już Zu x Rouge?
    Jak możesz ;3 Poprawa w twoich rozdziałach aż oślepia! Błędów nie znalazłam, albo oślepłam xD

    Zaintrygowała mnie końcówka ^o^ czekam na news!

    OdpowiedzUsuń