wtorek, 9 października 2012

Rozdział 10: "Kłamstwa"

           Zimno mi pomyślałam. Nie dbając o nic wyleciałam z biblioteki pędząc do domu, nawet nie zauważyłam czających się w mroku cieni. Przystanęłam chwile by złapać oddech, lecz nie było mi to dane. Z mrocznej uliczki, koło której stałam. Wynurzyła się ręka łapiąc mnie od tyłu i ciągnąc w mrok. Nie zdążyłam nawet wydać z siebie jakiegokolwiek głosu, kiedy druga duża łapa zakryła mi twarz.
            W jednej chwili poczułam szarpnięcie, zostałam rzucona z ogromną siłą o ścianę. To zderzenie pozbawiło mnie powietrza w płucach, lecz za nim cokolwiek zrobiłam, owa nieznana postać złapała mnie za szyję przyciskając do miejsca, z które właśnie się zderzyłam.
            Jego ręka trzymała mnie w żelaznym uścisku, lecz w taki sposób, że mogłam oddychać. Nie wiedziałam co się dzieje, ale to na pewno dobrze nie wróżyło. Zaczęłam się wyrywać we wszystkie strony, byłam cała obolała po zderzeniu ze ścianą, ale nie dam się pomyślałam. Drapałam jego rękę, która mnie trzymała, usiłowałam kopać, ale najwyraźniej to nie robiło na nim żadnego wrażenia.
           - Co ty wyrabiasz? Pośpiesz się i ją zlikwiduj, a nie - powiedział ktoś stojący z moim oprawcą.
           - Cicho siedź Deny, szkoda takiej ślicznotki może za nim ją zabijemy to się trochę pobawimy. - Przybliżył swoją twarz do mojej, dopiero teraz zobaczyłam więcej szczegółów i aż mi szczęka opadła kiedy zobaczyłam kto to był. A był to szofer i jednocześnie ochroniarz moich przybranych rodziców, Henry. - Cześć, Zu.
           Zaprzestałam prób wyzwolenia z jego uchwytu, zbyt zszokowana by się bronić. Miałam wrażenie, że tracę grunt pod nogami. Henry był moim najlepszym przyjacielem, kiedy mieszkałam z przybranymi rodzicami, jedyna osoba, która wydawała mi się tam normalna była najbardziej nienormalna.
           - Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - spytał się. Ja nie potrafiłam odpowiedzieć. - Co taka zdziwiona jesteś? Myślałaś, że co? Że jestem twoim przyjacielem? - zaśmiał się cicho. - To ci się coś pomyliło mała, to był rozkaz twojego ojca, mam w dupie taką gówniarę jak ty.
           Nie wiedziałam co mam robić, świat właśnie mi się zawalił. Wszyscy, którzy kiedyś byli mi bliscy okazali się kłamcami, całe moje życie jest kłamstwem, a ja nic nie wartym ścierwem, który myślał, że będzie zawsze różowo, pięknie i wesoło, trochę się przeliczyłam. Nie potrafiłam nic zrobić, nawet nie płakałam, po prostu chciałam, żeby mnie zabił, może w taki sposób przestane przysparzać samych problemów i będę mieć spokój. 
           - Co? Poddałyśmy się już? Od zawsze byłaś słabą niezaradną sierotą, żerującą na innych. - powiedział z pogardą.
           - Masz racę jestem słaba, nieporadna i żeruje na innych. Właśnie dołączyłam do mafii, gdzie będę tylko ciężarem, nie potrafię się sama obronić. Lecz nienawidzę, kiedy ktoś prócz mnie, mnie obraża. - Powiedziałam najgłośniej jak dałam radę, (miałam jeszcze nie do końca zdrowe gardło). Ze zdwojoną siłą zaczęłam się szarpać we wszystkie strony. Myśli, które wcześniej do mnie zawitały całkowicie wyparowały została tylko złość.
            -Ach, ale się boję - zakpił ze mnie, nie zwracając uwagi na moje próby uwolnienia się. - Tak więc przejdź my dalej - nie zrozumiałam o co mu chodzi, do póki nie załapał za moją bluzkę i jej nie rozerwał.
            Zaczęłam piszczeć i go kopać, a on zacisnął tylko mocniej rękę na mojej krtani, co spowodowało, że nie mogłam złapać tchu i moje kończyny z powodu braku tlenu stały się ciężkie, w końcu ledwo nimi ruszałam.
             W tedy coś się stało, widziałam tylko błysk i ktoś za plecami Henrego, padł wydając zduszony jęk. On odwrócił się by zobaczyć o co chodzi, i w tedy znowu coś błysnęło, a on padł jak długi.
              Kiedy ucisk na mojej szyi zniknął opadłam bezwładnie na ziemie, a czarne plamki na oczach, które pojawiły się z braku tlenu zaczęły znikać. Słyszałam jakieś kroki i po chwili ktoś koło mnie kucnął.
             - Nic ci nie jest - usłyszałam męski głos.
             - Nie, dzięki, tylko muszę złapać oddech - odparłam odwracając się by spojrzeć na mojego wybawcę...




CDN


-------------------------------------------------------

Przepraszam, że skończyłam bez opisania 
wybawcy, ale gdybym to zrobiła nie było by już zaskoczenia.
^v^


2 komentarze:

  1. KAWAIIIIIII!!!!!! Czekam na kolejne ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest po prostu SUPER!!! Kocham to jak piszesz i nie mogę się doczekać następnego rozdziału , pisz , szybciutko , a i zaprasza do mnie . Życzę weny buziaczki ;* Pozdrawiam Lucy-nemu.:)))):*

    OdpowiedzUsuń