poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 16: "Wyprawa"

            - Nieeee... !! - krzyknęłyśmy jednocześnie.
            - Mistrz chciał, żeby Zu zobaczyła na własne oczy czym są opiekunowie, a że jesteś tutaj najsilniejsza to masz się tym zając - odparła Mira. Erza odwróciła się i szła w stronę drzwi.
            - Na stacji o ósmej - powiedziała i wyszła.
            - Coś ty jej zrobiła? - spytała Uni. - Pierwszy raz widzę ją w takim stanie.
            - Nie słuchałam jak nawijała o Aleksandrze Wielkim - wyszczerzyłam się do niej.
            - I jeszcze żyjesz? - powiedział Gray, szczerząc się od ucha, do ucha. Złapałam się teatralnie za serce, mówiąc:
            - Umieram - i padłam na ladę. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja z nimi.
            - Jestem Gray - powiedział granatowowłosy chłopak w samych spodniach. Wyciągnął w moją stronę rękę.
            - Zu - przedstawiłam się i podłam swoją.
            - Ja jestem Natsu, a to Happy - powiedział różowowłosy, pokazując niebieskiego kota. 
            - Miło mi - uśmiechnęłam się do nich szeroko.
            - To jak już się przedstawiliśmy to może coś zjemy, bo zjadłbym konia z kopytami. - zaproponował czrnooki.
            - Jakiś ty tępy, napaleńcu - powiedział Gray.
            - Zamknij się zboczeńcu - warknął Natsu przybliżając czoło, do jego czoła i piorunując się wzrokiem.
            W tym czasie Uni wypakowała z plecaka parę książek i zaczęła coś w nich pisać.
            - Co robisz? - spytałam, zaglądając jej przez ramię.
            - Zadanie domowe, a ty nie masz żadnego?
            - Mam dużo, ale nigdy nie robię - wyszczerzyłam się. - Mogę ci pomóc? - patrzyłam na nią maślanymi oczkami.
            - Masz zrób ile dasz radę - podała mi jakieś ćwiczenia. Wygrzebałam ołówek z jej piórnika i zaczęłam robić.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

            - Weź się nie złość - było już późno, a Uni uparła się, że mnie odprowadzi. - To niebyła moja wina.
            - A kogo? - spytała. Kiedy byłyśmy w siedzibie Fairy Tail i robiłam jej zadanie, ktoś przechodził koło mnie, niosąc tace z piwem, ja niezdara go przez przypadek popchnęłam. Przez co cała zawartość kufli wylądowała na Uni i jej zadaniach domowych. Razem z Natsu i Grayem tarzaliśmy się ze śmiechu, a teraz ona szła wkurzona i na kilometr czuć było od niej piwem. Każdy przechodzień spoglądał na nas dziwnie, kiedy koło nich przechodziłyśmy. Za to ja cały czas próbowałam powstrzymać śmiech.
            Kiedy byłyśmy już pod moim domem Uni powiedział:
            - Tylko nie zapomnij jutro o ósmej na stacji. - Odwróciła się i poszła.
            Smutno mi się zrobiło, poczłapałam do mieszkania rzuciłam byle gdzie buty i padłam na kanapę włączając telewizję. Znudziło mi się skakanie z programu na program, więc wstałam i poszłam się wykąpać, a następnie położyć.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

           - Puść mnie - krzyczałam. - Shu, Moka. Nie zostaw mnie, przestań Shu, Moka - łzy ciurkiem leciały mi po twarzy, ale nie mogłam się wyrwać z uścisku, potężnie zbudowanego mężczyzny stojącego za mną. Drapałam, gryzłam, błagałam nic nie skutkowało on i tak nie chciał mnie puścić. - Shu, Moka - wrzeszczałam na całe gardło. Wołałam, moich przyjaciół, jedynych przyjaciół w tym potwornym miejscu. Oni właśnie ich bili, maltretowali, kopali. - Niee... zostawcie ich. - Potworne skomlenie dochodziło do moich uszu. Śnieżnobiałe futro psa było całe we krwi, on sam już ledwo oddychał.
           - Nie bij go, więcej - błagałam. Shu patrzył na mnie czarnymi, pełnymi cierpienia oczami błagając o pomoc, ale ja zaledwie siedmioletnia dziewczynka nic nie mogłam zrobić. Szarpałam się coraz bardziej zrozpaczona. Popatrzyłam na Mokę z kotką, nie było najlepiej ona już nawet się nie ruszała, więc oprawcy zostawili ją w spokoju.
           - Mokaaaaaaaaaaaaaaa... - wrzasnęłam jeszcze bardziej niż wcześniej. Patrząc na nią czułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce. Teraz wszystko się zmieniło. Przestałam się szarpać na mojej twarzy wykwitł szaleńczy uśmiech.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

           Obudziłam się cała zalana potem. Co to był za sen pomyślałam. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni nalałam sobie całą szklankę soku i wypiłam duszkiem.
           Odwróciłam się i gdyby nie blat stołu to upadła bym na ziemię.
           - Helicanine co ty tu robisz? Wiesz jak mnie wystraszyłeś?
           Zielony kot spojrzał na mnie i powiedział masz przestać przyjaźnić się z Uni.
           - Co?
            To co słyszałaś. Rozłożył skrzydła jego oczy zalśniły i poleciał.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

           Pędziłam przez miasto w stronę stacji. Byłam już spóźniona, przez wczorajsze spotkanie z czerwonookim kotem nie mogłam spać, a kiedy zasnęłam nie usłyszałam budzika dopiero telefon mnie obudził.
          Wpadłam na stacje i w ostatniej chwili zdążyłam wskoczyć do pociągu, przy okazji wywalając jakąś staruszkę.
          - Bardzo panią przepraszam - powiedziałam pomagając jej wstać, ale ona zamiast mi wybaczyć to zaczęła okładać mnie parasolką, mówiąc coś o niewychowanej młodzieży. Kiedy w końcu znalazłam się w bezpiecznej odległości od niej, zaczęłam się rozglądać po pociągu szukając odpowiedniego przedziału. Kiedy go zobaczyłam, uradowana z zamachem otworzyłam drzwi.
          - No jestem - powiedziałam dumnie, tyle że gorzej już nie mogło być. Oczywiście pomyliłam przedziały i wpadłam akurat do tego, gdzie była ta staruszka, którą nie chcący staranowałam. Nigdy bym nie przypuszczała, że taka starsza pani potrafi biegać szybciej ode mnie. Przez cały następny dzień byłam cała obolała od spotkania z jej parasolką.
          Kiedy kompletnie wypompowana z życia znalazłam odpowiedni przedział, na wstępie upewniłam się, że to ten i jeszcze ostrożnie zerknęłam do środka. Lecz to i tak mi nie pomogło, przez cały przedział, z ogromną szybkością, przeleciała ogromna encyklopedia i wylądowała na mojej twarzy. Padłam na ziemię i obudziłam się godzinę później z potworną migreną.
          - Zu, żyjesz? - spytała się Uni.
          - Na nieszczęście staruszek, żyję. - Próbowałam się podnieść, ale ból głowy mi w tym przeszkodził.
          - Sorry za tę książkę to miało być dla tego napaleńca - powiedział przepraszająco wskazując Natsu, który ledwo żywy opierał się o framugę drzwi. - Tylko, że Uni w ostatniej chwili mi przeszkodziła i poleciała w ciebie.
          Zerknęłam na Erze, która spoglądała na mnie ukradkiem i kiedy nasz wzrok się spotkał szybko odwróciła głowę.
           - Nic się nie dzieję, przywyknę do tego, że mnie staruszki parasolką biją i dostaje książką po głowie.
           - Jakie staruszki - spytali jednocześnie Uni i Gray.
           Tak więc zaczęła się nasza wyprawa.



CDN

-------------------------------------------------------

Siemka czytelnicy mam nadzieję,
że rozdział się podoba, jutro niestety nie będzie żadnego,
ale mam nadzieję, że się nie obrazicie.
Pisząc to zastanawiałam się, czy może zakończę
historii Zu, a zacznę tej naszej babci z parasolką.
Tak, więc życzę miłego czytani, a wy życzcie mi
żebym wróciła z wycieczki w jednym kawałku.
^v^

4 komentarze:

  1. Już ja dopilnuję byś wróciła i dalej pisała. NIe odpuszczę Ci tak łatwo. Rozdzialik cudowny,a Zu chyba zaczęła sobie przypominać przeszłość. Cudeńko. Czekam na więcej i więcej Zu i Uni i ich przygód. A ta babcia z pociągu , no nie powiem, żywa staruszka. ^^. Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, a liczyłam na jutrzejszą notkę ;C bardzo zaciekawiła mnie twoja opowieść, chce więcej!
    Dobra, koniec marudzenia. Idzie ci coraz lepiej w pisaniu, temat Zu x Rouge kiedy w końcu się pojawi no? xD Chce przeczytać o ich kolejnym spotkaniu :P Mam nadzieję, że wkrótce moje życzenie się spełni! *.* Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym! Życzę udanej zabawy na wycieczce :) Częstochowa to piękne miasto, nie będziesz się nudzić ^^
      A ta żwawa staruszka mnie rozwaliła xD Mogłaby zostać wojownikiem z tą swoją parasolką :)

      Usuń
    2. Staruszki nic nie przebije i cieszę się, że ci się podobało ;}

      Usuń