sobota, 13 października 2012

Rozdział 14: "Złudzenie"

          Spałam sobie smacznie wtulona w pierzynkę, kiedy nagle ktoś zaczął pukać do drzwi myślałam, że mi głowa pęknie. Czułam się jakby po mnie traktor przejechał. Byłam cała obolała po wczorajszym balowaniu i miałam takiego kaca, że najmniejszy dźwięk przyprawiał mnie o potworny ból głowy. Zataczając się wstałam z łóżka uchylając lekko powieki, ale tak jak myślałam, słońce, może i niewielkie, ale i tak tylko wzmagał moje cierpienie.
          Nie zwracając uwagi na wszystko wokoło, podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stała Uni.
         - Gotowa? - spytałam normalnym głosem mimo to wydawało mi się jakby krzyczała.
         - Ciszej, proszę cię - szepnęłam łapiąc się za głowę.
         - Zaraz spóźnimy się do szkoły rusz się - nie zwracając na nią uwagi poszłam do kuchni i wyjęłam całą butelkę maślanki, odkorkowałam i zaczęłam pić. Ona poczłapała za mną. - Co kaca masz? Mówiłam, żebyś nie piła z Caną, tak jest zawsze kiedy z nią pijesz. - Odsunęłam butelkę od ust. Ból głowy lekko zelżał, ale i tak był dość mocny.
         - Tak, tak wiem, ale nie mogłam jej odmówić - odparłam i zaczęłam pić dalej, przy okazji sięgając do szafki po proszki przeciwbólowe.
         - O, rany same z tobą problemy. - znowu odstawiłam na bok butelkę i wyszczerzyłam się, będąc cała w maślance. Wrzuciłam tabletkę do buzi i popiłam, po czym odstawiłam opakowanie z powrotem do lodówki. Wzrok Uni trochę się zmienił. - Co ci się stało? - spytała.
         - Ale co? bo nie rozumiem - odpowiedziałam. Nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi, gdyż moja wciąż boląca głowa wolno kojarzyła fakty.
         - Co ci się stało? Na szyi masz jakieś czerwone znamiona jakby cię ktoś dusił.
         - A... to - nie wiedziałam co powiedzieć, kompletnie o tym zapomniałam(wczoraj miałam arafatkę na szyi, przez co znowu nikt nic nie widział i obyło się bez pytań). No to kicha. - Więc muszę ci powiedzieć - westchnęłam.
         - No, też tak myślę.
         Usiadłam na przeciwko niej i zaczęłam opowiadać, jak to kilka dni temu musiałam ją obudzić, po czym poleciałam do domu. Powiedziałam jej jak to zaatakował mnie Henry szofer i ochroniarz moich przybranych rodziców. O tym, że chciał mnie udusić, ale nie dał rady, bo pomógł mi Rogue chłopak, który jest teraz w mojej klasie.
          - Czego z nim nie pogadasz? - spytała Uni. Westchnęłam.
          - Po prostu boję się tego nie wiem dlaczego, ale tak już jest - odparłam.
          - Dobra, to idziesz do szkoły czy nie? - pokręciłam głową. - To się zbieram.
          - Uni mogła byś mi oddać pewną przysługę?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

          Nie wieżę, że to robię pomyślała Uni idąc w stronę klasy 2c. W rękach trzymała czarne zawiniątko czemu jej nie odmówiłam.
          - Uni mogła byś mi oddać pewną przysługę? A mianowicie mogła byś oddać Roguowi jego kurtkę?
          Stanęła przed drzwiami klasy Zu próbując się uspokoić. Czym się tak stresuje, przecież mam oddać tylko jedną głupią kurtkę skarciła się w myślach. Złapała za klamkę i kiedy już miała ją nacisnąć ktoś z wewnątrz zrobił to pierwszy. Patrząc za plecy nie widział małej postaci i wpadł na nią upadając, a ona z nim.
          Uni nie mogła złapać oddechu.
          - Złaź... ze m...nie, bo si...ę du...szę - wydyszała.
          Blond chłopak, który na nią wpadł prędko się podniósł, nie przeprosił ani nic tylko ją minął i poszedł w głąb korytarza. Kilkoro uczniów przyglądało się tej scenie z dziwnymi uśmieszkami.
          - Przepraszam cię za niego, ale Sting już taki jest - powiedział inny chłopak o czarnych włosach, podając mi dłoń. Chwyciłam ją i z jego pomocą wstałam z ziemi.
          - Nic się nie dzieje - uśmiechnęła się.
          - Jestem Rogue - powiedział.
          - Uni - odparłam. - Właśnie, mam coś dla ciebie - podałam mu kurtkę - Zu ci dziękuje i przeprasza, że nie mogła sama ci jej oddać. - On przyjrzał się odzieniu trochę zawiedziony.
          - Przekaż jej, że chcę z nią pogadać - powiedział tylko i wrócił do swojej ławki, nieszczęśliwy. Chyba faktycznie coś do niej czuje.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

          - Nigdy ci już nie pomogę - do mojego domu wpadła wściekła Uni.
          - Co się stało? - spytałam zdziwiona.
          - Chyba masz rację, że on coś do ciebie czuje, bo nawet nie wiesz jaki był zawiedziony tym, że to ja a nie ty oddałam mu tę kurtkę. Tak wogóle to on chce z tobą pogadać.
          - Wiedziałam, no ale... - odparłam nie wiedząc ja to powiedzieć.
          - Boisz się tego, że może coś między wami być, prawda? Boisz się bliskości. - Odwróciłam wzrok i siadłam na kanapie, podkulając nogi pod brodę.
          - To jest zbyt skomplikowane sama nie wiem, dlaczego tak jest może po prostu przez to, że jestem sierotą? Nie wiem i nie chcę o tym gadać.
          - Ale my się przyjaźnimy, a z nim nawet nie pogadasz.
          - Nic o mnie nie wiesz, czasem to co widzisz może być nie prawdą, zwykłym złudzeniem. - Uni już naprawdę była wkurzona, a teraz to aż miała mnie ochotę udusić.
          - Jak chcesz siedź tu sobie, ja w tym czasie idę do Fairy Tail.
          Właśnie w tedy poczerniało mi przed oczami i nieprzytomna upadłam na ziemię.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

          - Doktorze! - do dziwnie urządzonej sali, pękającej w szwach od najróżniejszych urządzeń, wpadła, lekko okrągła pielęgniarka z dużymi okularami na nosie. - Jest źle Sara... Pieczęć została złamana.
          - Co? - wysoki mężczyzna w białym kilcie z kilku dniowym zarostem wstał i poleciał za pielęgniarką. W jednym z korytarzy na ziemi siedziała kobieta w takim samym odzieniu, próbując złapać oddech. On kucnął przy niej.
          - Pieczęć została złamana - powiedziała ze łzami w oczach.

CDN

-------------------------------------------------------
          

2 komentarze:

  1. Sting jest okropny... Tak mnie potraktować i nie przeprosić. Spotkam dziada to zabiję. A Rouge i Zu uroczy pairing. Rozdzialik milutki. MIałam dać komenta wcześniej, ale zmulał mi necik. Szybko dawaj więcej. Najlepiej taki,gdzie jest dużo mnie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym poście zginiesz buahahahahah... Nie jestem pewna czy pociągnę wątek RougexZu ^v^

      Usuń