Nie zwracając uwagi na wszystko wokoło, podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stała Uni.
- Gotowa? - spytałam normalnym głosem mimo to wydawało mi się jakby krzyczała.
- Ciszej, proszę cię - szepnęłam łapiąc się za głowę.
- Zaraz spóźnimy się do szkoły rusz się - nie zwracając na nią uwagi poszłam do kuchni i wyjęłam całą butelkę maślanki, odkorkowałam i zaczęłam pić. Ona poczłapała za mną. - Co kaca masz? Mówiłam, żebyś nie piła z Caną, tak jest zawsze kiedy z nią pijesz. - Odsunęłam butelkę od ust. Ból głowy lekko zelżał, ale i tak był dość mocny.
- Tak, tak wiem, ale nie mogłam jej odmówić - odparłam i zaczęłam pić dalej, przy okazji sięgając do szafki po proszki przeciwbólowe.
- O, rany same z tobą problemy. - znowu odstawiłam na bok butelkę i wyszczerzyłam się, będąc cała w maślance. Wrzuciłam tabletkę do buzi i popiłam, po czym odstawiłam opakowanie z powrotem do lodówki. Wzrok Uni trochę się zmienił. - Co ci się stało? - spytała.
- Ale co? bo nie rozumiem - odpowiedziałam. Nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi, gdyż moja wciąż boląca głowa wolno kojarzyła fakty.
- Co ci się stało? Na szyi masz jakieś czerwone znamiona jakby cię ktoś dusił.
- A... to - nie wiedziałam co powiedzieć, kompletnie o tym zapomniałam(wczoraj miałam arafatkę na szyi, przez co znowu nikt nic nie widział i obyło się bez pytań). No to kicha. - Więc muszę ci powiedzieć - westchnęłam.
- No, też tak myślę.
Usiadłam na przeciwko niej i zaczęłam opowiadać, jak to kilka dni temu musiałam ją obudzić, po czym poleciałam do domu. Powiedziałam jej jak to zaatakował mnie Henry szofer i ochroniarz moich przybranych rodziców. O tym, że chciał mnie udusić, ale nie dał rady, bo pomógł mi Rogue chłopak, który jest teraz w mojej klasie.
- Czego z nim nie pogadasz? - spytała Uni. Westchnęłam.
- Po prostu boję się tego nie wiem dlaczego, ale tak już jest - odparłam.
- Dobra, to idziesz do szkoły czy nie? - pokręciłam głową. - To się zbieram.
- Uni mogła byś mi oddać pewną przysługę?
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wieżę, że to robię pomyślała Uni idąc w stronę klasy 2c. W rękach trzymała czarne zawiniątko czemu jej nie odmówiłam.
- Uni mogła byś mi oddać pewną przysługę? A mianowicie mogła byś oddać Roguowi jego kurtkę?
Stanęła przed drzwiami klasy Zu próbując się uspokoić. Czym się tak stresuje, przecież mam oddać tylko jedną głupią kurtkę skarciła się w myślach. Złapała za klamkę i kiedy już miała ją nacisnąć ktoś z wewnątrz zrobił to pierwszy. Patrząc za plecy nie widział małej postaci i wpadł na nią upadając, a ona z nim.
Uni nie mogła złapać oddechu.
- Złaź... ze m...nie, bo si...ę du...szę - wydyszała.
Blond chłopak, który na nią wpadł prędko się podniósł, nie przeprosił ani nic tylko ją minął i poszedł w głąb korytarza. Kilkoro uczniów przyglądało się tej scenie z dziwnymi uśmieszkami.
- Przepraszam cię za niego, ale Sting już taki jest - powiedział inny chłopak o czarnych włosach, podając mi dłoń. Chwyciłam ją i z jego pomocą wstałam z ziemi.
- Nic się nie dzieje - uśmiechnęła się.
- Jestem Rogue - powiedział.
- Uni - odparłam. - Właśnie, mam coś dla ciebie - podałam mu kurtkę - Zu ci dziękuje i przeprasza, że nie mogła sama ci jej oddać. - On przyjrzał się odzieniu trochę zawiedziony.
- Przekaż jej, że chcę z nią pogadać - powiedział tylko i wrócił do swojej ławki, nieszczęśliwy. Chyba faktycznie coś do niej czuje.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Nigdy ci już nie pomogę - do mojego domu wpadła wściekła Uni.
- Co się stało? - spytałam zdziwiona.
- Chyba masz rację, że on coś do ciebie czuje, bo nawet nie wiesz jaki był zawiedziony tym, że to ja a nie ty oddałam mu tę kurtkę. Tak wogóle to on chce z tobą pogadać.
- Wiedziałam, no ale... - odparłam nie wiedząc ja to powiedzieć.
- Boisz się tego, że może coś między wami być, prawda? Boisz się bliskości. - Odwróciłam wzrok i siadłam na kanapie, podkulając nogi pod brodę.
- To jest zbyt skomplikowane sama nie wiem, dlaczego tak jest może po prostu przez to, że jestem sierotą? Nie wiem i nie chcę o tym gadać.
- Ale my się przyjaźnimy, a z nim nawet nie pogadasz.
- Nic o mnie nie wiesz, czasem to co widzisz może być nie prawdą, zwykłym złudzeniem. - Uni już naprawdę była wkurzona, a teraz to aż miała mnie ochotę udusić.
- Jak chcesz siedź tu sobie, ja w tym czasie idę do Fairy Tail.
Właśnie w tedy poczerniało mi przed oczami i nieprzytomna upadłam na ziemię.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Doktorze! - do dziwnie urządzonej sali, pękającej w szwach od najróżniejszych urządzeń, wpadła, lekko okrągła pielęgniarka z dużymi okularami na nosie. - Jest źle Sara... Pieczęć została złamana.
- Co? - wysoki mężczyzna w białym kilcie z kilku dniowym zarostem wstał i poleciał za pielęgniarką. W jednym z korytarzy na ziemi siedziała kobieta w takim samym odzieniu, próbując złapać oddech. On kucnął przy niej.
- Pieczęć została złamana - powiedziała ze łzami w oczach.
CDN
-------------------------------------------------------
Sting jest okropny... Tak mnie potraktować i nie przeprosić. Spotkam dziada to zabiję. A Rouge i Zu uroczy pairing. Rozdzialik milutki. MIałam dać komenta wcześniej, ale zmulał mi necik. Szybko dawaj więcej. Najlepiej taki,gdzie jest dużo mnie xD
OdpowiedzUsuńW następnym poście zginiesz buahahahahah... Nie jestem pewna czy pociągnę wątek RougexZu ^v^
Usuń