poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 20: "Walka o honor"

           - Oj, oj... jakie piękne pożegnanie - usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się by popatrzeć na jego posiadacza.
           - Samuel! - krzyknęłam. Wściekłość mną zawładnęła i gdyby nie Uni, to rzuciła bym się na niego z gołymi pięściami.
           - Zostaw, to nie twoja sprawa. Nie mieszaj się w to - powiedziała, położyła ostrożnie truchło swojej matki na ziemię i wstała. Włosy zakrywały jej twarz, mogłam zobaczyć tylko łzy ściekające z jej brody. Podniosła rękę wytarła twarz i popatrzyła się na blondyna. Pierwszy raz widziałam ją taką zdeterminowaną i wściekłą jednocześnie. Posłusznie oddaliłam się o parę kroków.
           - Och, ma piękności może zamiast walczyć to porozmawiamy - powiedział Samuel, zbliżając się do Uni. - Niedaleko jest przytulna knaj...
           - ZAMKNIJ SIĘ! - wrzasnęła kasztanowowłosa, on zdziwiony jej reakcją przystanął. - Nigdzie z tobą nie pójdę gnido. Horava uwolnienie. - Koło niej na moment pojawił się, nienormalnych rozmiarów, mały gorylek, który po chwili zniknął, a na jego miejscu pojawił się zwój, długi na jakieś 10 metrów, ale zawinięta w gruby rulon(jak papier toaletowy, tylko wyższy xD). Uni, ujęła go i rozwinęła kawałek.
           - Tak, więc zgrywamy niedostępną, dobrze, ale jeżeli coś ci się stanie to nie moja wina. Fizz uwolnienie. - Jego opiekun, niestety widziałam tylko zarys ogromnego ogona i nic, więcej. Nie zdołałam także ujrzeć jego przedmiotu.
           Martwiłam się o moją przyjaciółkę, stojąc tam, wyglądała naprawdę niegroźnie, dlatego nie pozostało mi nic innego jak w nią wierzyć.
           - Tak więc zaczynamy? - spytał blondyn uśmiechając się szyderczo.
           Uniósł rękę do ust, nic się nie stało, ale po chwili jak na zawołanie ziemia zadrżała i dosłownie przed Uni wystrzeliło coś dużego i obślizgłego. Ona zachwiała się i prawie upadła, ale nie została dłużna. Wlepiła wzrok w zwój i jej usta zaczęły poruszać się w szybkim tempie, wypowiadając różne słowa, które znajdowały się na papierze. W następnym momencie z księgi wyskoczyło coś ogromnego. W jednej ręce trzymał maczugę. Olbrzym wpatrzył Samuela i skoczył na niego bez ogródek wymachując przy tym bronią, lecz zanim dotarł do swojego przeciwnika, znowu owe coś wystrzeliło z ziemi, powalając przy tym atakującego. Owinęło się w okół jego nogi i pociągnęło za sobą.
           Uni zanim jeszcze to się stało przywołała kolejnych wojowników, ale oni nie dali także nie dali sobie rady z potworem blondyna. Tym razem to kasztanowowłosa została zaatakowana i nie zdołała zapobiec temu. Uderzenie ogona tamtego "węża", bo bardzo go przypominało, powaliły ją na kolana. Ona splunęła kilka razy krwią, ale nie miała zamiaru się poddać, tu nie chodziło o zwykłą zemstę czy rozrywkę, ale o honor, honor jej i jej matki, dlatego musi wstać i walczyć pomyślałam. Wstała z ziemi mimo, iż widać było jaki sprawia jej to ból.
           Złapała za zwój i zaczęła go rozwijać coraz bardziej i bardziej.
           - Uuuu... już nie damy rady, co? Może się poddasz i będziesz to miała z głowy. Moglibyśmy się w tedy przejść gdzieś, razem...
           - Zamknij się, ty posrany transwestyto. Ona nigdy się ni podda, nie to co niektórzy! - wrzasnęłam. jego widocznie to ruszyło, bo zaczął rozwierać i zaciskać pięści.
           - Czy sądzisz, że ktoś taki jak ja mógł by się poddać? Głupia jesteś, żeby mnie obrażać w ten sposób, mocna jesteś tylko w słowach, a tak naprawdę jesteś słaba hahaha... - zaśmiał się szyderczo. Próbował ukryć swój gniew, ale mimo to słychać było wściekłość w jego głosie.
           - Nie boję się takiego pedała jak ty! - krzyknęłam.
           Po tych słowach ziemia po moimi stopami zadrżała i centralnie pode mną wynurzył się gad blondyna z szeroko rozwartą paszczą. Zaczęłam tonąc w jego wnętrzu, ale kiedy paszcza potwora miała się już zamknąć, ktoś wrzucił coś do środka w taki sposób, iż "wąż" nie mógł przymknąć pyska . Po chwili poczułam szarpnięcie i wydostałam się na zewnątrz spojrzałam na mojego wybawcę i aż się zakrztusiłam kiedy zobaczyłam...

CDN


----------------------------------------------------

Przepraszam, że taki krótki ale mi się śpieszyło i nie zdążyłam 
napisać dłuższego. Zaraz czeka mnie nauka biologii,
którą uwielbiam, a wszyscy z mojego otoczenia jej
nienawidzą ^v^ A za zakończenie dziękujcie Chan Lee,
która właśni mnie natchnęła do napisania takiej pięknej 
końcówki po raz enty. Tak, więc życzę wam miłego wieczora 
jak i wtorku, a mnie życzcie udanej kartkówki z biologii.
^v^

4 komentarze:

  1. Dziękuję ci bardzo. Magia srajtaśmy xD No ale nie mówię nie, rzeczywiście jest to dosyć oryginalne i na coś takiego nigdy bym nie wpadła. ^^ Tarzam się po podłodze i duszę się ze śmiechu, a co do twojego wybawiciela czyżby szykował się wątek miłosny Zu i Rouge'a hmm?? hmmm? mylę się??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w tym ostatnim się mylisz, bo miałam coś ekstra jeśli chodzi o twoją magię, ale może zmienię na to ;D A co do tej srajtaśmy to takie porównanie tylko, jak Zu się dowie o co chodzi z twoją magią, to ty też ^v^

      Usuń
    2. Nie no jak przeczytałam twoje porównanie to spadłam z krzesła i na dywanie zwijałam się ze śmiechu xD
      Rozdział co prawda krótki, ale pełen akcji! Nosz, znowu skończyłaś w takim momencie?
      Oby to był Rouge, oby to był Rouge xDDD
      Wybacz, ale chcem parki Zu x Rouge :P Bo tak dobrze się już zapowiadało :)

      Usuń
  2. Świetne nareszcie magia Uni . Czekam na następny rozdział . Pozdrawiam buziaczki Lucy - nemu :D:*

    OdpowiedzUsuń