sobota, 6 października 2012

Rozdział 5: "Rodzina"

Przepraszam wszystkich, którzy niecierpliwie czekali
na ten post, oraz chciałam zapowiedzieć iż wprowadziłam parę
zmian pod koniec pierwszego posta.
Przepraszam za kłopot i życzę miłego czytania.
^v^

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

          -...Otóż chciałem cię zaprosić do naszej rodziny, ponieważ potrzebujemy twojej pomocy.
         Siedział w niewygodnej ławce szkolnej z laptopem przed sobą. Próbowałam nadrobić zaległości związane z tworzeniem stron na zamówienie, ale nie mogłam się skupić. Po głowie wciąż chodziła mi rozmowa z panem Macarovem.
        "- Ale w czym miała bym wam pomóc ?
          - Mamy pewien mały problem, odnośnie pewnych bardzo ważnych, plików, które zostały skradzione. Potrzebujemy twoich umiejętności, żeby je odzyskać.
          - Co to za pliki? I dlaczego od razu miała bym dołączać do waszej rodziny?
          - Nie mogę ci wyjawić treści tych plików, ponieważ w naszej rodzinie panuje jedna ważna zasada: jeżeli nie jesteś członkiem Fairy Tail nie możesz mieszać się w ich sprawy. Lecz pośród nas nie ma żadnych osób, które potrafiły by odzyskać te pliki, dla tego też pytam się ciebie. W mieście jesteś na razie jedynym hakerem, który nie należy do żadnej mafijnej rodziny. Dlatego, proszę."
           Nie wiem co mam mu powiedzieć kiedy znowu się spotkamy. Dał mi tyle czasu ile będę potrzebowała do namysłu.
           Wtedy rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Z westchnieniem zamknęłam klapę laptopu i włożyłam go do pokrowca. Wyjęłam książki do historii i brudnopis, wzięłam ołówek i zajęłam się tym co zwykle na lekcjach, dalej rozmyślając o odpowiedzi.
           Do klasy wkroczyła żwawym krokiem pani Scarlet, rzuciła książki na biurko, które spadły tam z trzaskiem. Jest wkurzona pomyślałam bez większego zainteresowania zajęta moim brudnopisem.
           - Dzień dobry - powiedziała głosem, który aż ociekał wściekłością.
           Nie liczni odpowiedzieli na jej powitanie, w tym ja, podnosząc głowę. Zawsze lubiłam jej "wejścia smoka" i następujące po tym fakty. 
           - Tak nie będzie, żeby nie uczyć się na moich lekcjach, o niee... - podeszła do biurka, z wielką odrazą wyciągając nasze sprawdziany z przez tygodnia. - Tak             N I E B Ę D Z I E - wypluwała po kolei każdą literę. - Nie umiecie napisać nic o tak wielkim, tak wspaniałym, tak... tak... niesamowitym człowiekiem. To jak wy chcecie gdzieś zajść skoro nie możecie nawet napisać kim jest Aleksander Wielki? Życiorys takiego człowieka powinno się z zamkniętymi oczami w środku nocy opowiedzieć, przecież on jest... - i tak jest za każdym razem. Na każdym sprawdzianie(bez wyjątku) jest zadanie o Aleksandrze Wielkim i za każdym razem, kiedy choć jedna osoba zrobi malutki błąd ona wpada w szał i robi taką aferę na lekcji.
            Dzieje się tak, ponieważ jest jego wielką fanką, nie ważne co omawiamy on zawsze potrafi przerwać lekcję i zacząć o nim nawijać.
            Tak więc przez całą dzisiejszą lekcję historii wysłuchiwaliśmy jaki on jest boski, a jacy my jesteśmy głupi, że tego nie wiemy.\
            Szłam właśnie dziedzińcem szkoły. Lekcje się skończyły i mogłam przemyśleć wszystko na spokojnie.
            Byłam zagubiona nie wiedziałam co zrobić, czy się zgodzić, czy odmówić. Czego nie potrafię odmówić kiedy się mnie o coś prosi byłam za na siebie.
            Szłam chodnikiem pogrążona w myślach zajadając się czekoladą o smaku toffi(me gusta <3), kiedy podjechała do mnie czarna limuzyna. Najpierw się zdziwiłam, kto to może być, ale kiedy z szoferki wysiadł Henry łysy, napakowany kierowca i ochroniarz, moich rodziców, to zastanawiałam się co on tu robi, ale ucieszył mnie jego widok.
            - Cześć, Henry - uśmiechnęłam się, a olbrzym odwzajemnił go.
            - Cześć, Zu kope lat - podniósł mnie i zamknął w potężnym uścisku, kiedy mnie puścił myślałam że wszystkie żebra zostały połamane -  podrosłaś i zmieniłaś fryzurę. Jak się cieszę że cię widzę.
            - Co cię tu sprowadza ? - spytałam szczerze zainteresowana.
            - Twoi rodzice mnie poprosili o to.
            - A stało się coś? 
            - Nie wiem powiedzieli, że chcą się z tobą spotkać nie mówili, dlaczego - powiedział, otwierając drzwi samochodu. Skłonił się lekko - proszę.
            - Ach dziękuje ci - odparłam uśmiechając się jeszcze szerzej.
            Wsiadłam, a on zamknął za mną drzwi. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

                  Podróż do posiadłości moich rodziców zajęła 20 minut. Tam czekało już na mnie kilka pokojówek, które zaprowadziły mnie do salonu.
             - Córciu ! - usłyszałam głos mojej przybranej matki, a następnie zostałam zamknięta w jej uścisku.
             - Puść przecież nie widziałyśmy się tylko dwa miesiące - odparłam próbując się uwolnić. Matka puściła, ale niechętnie. Jest ona drobną, pulchną, kobietą o miłej twarzy i brązowych lokach opadających na czoło. Jej oczy, zawsze roześmiane, zdradzały zatroskanie. Na twarzy miała już sporo zmarszczek, które zdradzały, że nie jest już młodą osobą.
             Tę cudowną chwilę przerwało nam chrząknięcie, dobiegające z fotela ustawionego naprzeciw palącego się komina. Z siedzenia wstał wysoki, szczupły mężczyzna ze szpiczastym nosem i twarzą poznaczoną zmarszczkami.
             - Cześć, tata - powiedziałam już nie taka szczęśliwa jak wcześniej.
             - Musimy pogadać... - powiedział z poważną miną.

CDN

-------------------------------------------------------


              

4 komentarze:

  1. O jejku jej. Czego oni chcą od biednej Zu??

    Aleksander Wielki rządzi xD

    Dalej będę czekała, więc pośpiesz się i pisz

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące ^^ Dopatrzyłam się kilku literówek jednak nie wpadają one boleśnie w oko ;) Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za nie, staram się pisać najlepiej jak potrafi, choć nie jestem w tym zbyt dobra.

      Usuń
  3. Erza ma bzika na punkcie Aleksandra Wielkiego :D

    OdpowiedzUsuń