niedziela, 14 października 2012

Rozdział 15: " Zadanie"

             Nie wiem jak długo leżałam nieprzytomna. Kiedy tak dryfowałam w ciemności, poczułam nagle potężne uderzenie w policzek. Czując to otworzyłam oczy i błyskawicznie usiadłam na kanapie. Popatrzyłam się na mojego oprawcę morderczym wzrokiem.
            - Uni - warknęłam - czego mnie bijesz?
            Ona popatrzyła na mnie mrużąc swoje duże, zielone oczy:
            - A co miałam zrobić skoro byłaś nieprzytomna, a lekkie poklepywanie nie wystarczyło?
            - Ała... - zawyłam na żarty, rozmasowywując obolałą żuchwę.
            - Dobra, dobra kończ to przedstawieni - powiedziała kasztanowowłosa śmiejąc się - może zamiast prowadzić dalej, tę nic nie znaczącą rozmowę, przejdziemy się do Fairy Tail? - zaproponowała.
            - Tylko się przebiorę. - Miałam na sobie stary, przetarty w wielu miejscach, dres i o jakieś trzy numery zadurzą koszulkę. Na głowie miałam opaskę, dzięki której grzywka nie spadała mi na oczy. 
             Zeszłam z kanapy i o mało co nie stratowałam jakiegoś dziwnego, zielonego futra. Schyliłam się by przyjrzeć się co to takiego i aż się wywaliłam kiedy para czerwonych ślepi, wychynęła z tego czegoś, przyglądając mi się z rozbawieniem. 
            - A cóż to za jegomość rozsiadł się na moim dywanie? - spytałam. Owa postać przypominała dużego kota, ale jaki kot ma zielone futro?
            - Ten jegomość, jak go nazwałaś, to Heilicanine, mój przyjaciel. - Zwierze wstało ukazując mi się w całej swej okazałości. Już go raz spotkałam, ale nie przyglądałam mu się. 
            Był on wielki, naprawdę duży, mimo iż ostatnio był niewielki, to teraz wielkością przypominał lwa. Z czoła wyrastało mu coś na wzór, małej gałązki. Jego ogon, jeżeli można tak go nazwać, wyglądał raczej jak żagiel. Znajdował się na czymś, co przypominało patyczek, z którego zwisała luźna skóra przywodząca na myśl skrzydło.
            Witam usłyszałam głęboki spokojny głos w mojej głowie.
            - Hej - odparłam zmieszana - to twój opiekun? - spytałam się Uni.
            - Nie - odparła z uśmiechem - to jest jeden z wielu kotów, które mogą podróżować między naszym, a tamtym światem, bez podopiecznego. To mój przyjaciel - dodała.
            - A kto jest twoim opiekunem? - spytałam, podnosząc się z ziemi i nie spuszczając wzroku z kota. Szłam w kierunku sypialni, a zielonooka wraz z Heilicanine za mną.
            - Mój opiekun jest na razie w Sereni musi nazbierać trochę energii, bo ostatnio dużo jej zużyłam. 
            - Mmmmm... - powiedziałam, grzebiąc w szafie i wyrzucając na łóżko parę ciuchów. Kończąc wybierać podniosłam wybrane przeze mnie ubranie i poczłapałam do łazienki. - Daj mi chwilę. W tym czasie pozwalam ci pobuszować po moich szafkach.
            - Ach... dziękuję ci - powiedziała z udawaną wdzięcznością i poszła do kuchni.
            Weszłam do łazienki, uchylając drzwi i zaczęłam ściągać ciuchy. Kiedy miałam właśnie założyć koszulkę usłyszałam głos Uni.
            - Skąd masz tyle blizn? - odwróciłam się, kończąc zakładać ubranie. Uni była przyzwyczajona do tego, że mam blizny na twarzy(z tego powodu też ludzie się na mnie gapią), ale to co zobaczyła i tak pewnie było dla niej wielkim szokiem.
            - Nieładnie jest tak podglądać innych - odparłam odwracając się by nie patrzeć jej w oczy. Wzięłam grzebień i zaczęłam czesać moje śnieżnobiałe włosy.
            - Chciałam się o coś spytać i zobaczyłam przez przypadek - próbowała się tłumaczyć. - Tak wogóle to nie zmieniaj tematu. Dopiero co się dowiaduję, że cię nie znam, później mdlejesz. Następnie wstajesz po pięciu minutach jak gdyby nigdy nic, a teraz widzę blizny które wyglądają jakby cie nożownik zaatakował. Co tu się dzieję? - Mówiła to z każdym z daniem coraz głośniej, ostatnie pytanie wręcz wywrzeszczała.
            - Nie wiem - odwrzasnęłam lekko zachrypniętym głosem - i też chciała bym wiedzieć.
            - Czyli nie masz o niczym pojęcia? - powiedziała już spokojniej.
            - Nie to wszystko pochodzi z czasów, których nie pamiętam. Żyję osiemnaście lat, a pamiętam zaledwie osiem. - odparłam, a moje oczy zakryła grzywka, z pod której wypłynęła jedna samotna łza.
            Helicanine przyglądał się temu w ciszy. Nie chciał ingerować w sprawy tej czerwonookiej dziewczyny, miał co do niej naprawdę złe przeczucia i nie cieszyło go, że Uni się z nią przyjaźni.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------

            Żwawym krokiem szłyśmy w stronę dużych drewnianych drzwi, nad którymi znajdował się szyld "Fairy Tail" sporej wielkości. Weszłyśmy do środka. Od razu na wejściu zostałyśmy przywitane przez każdego członka po kolei. 
            Całkiem odsuwając od siebie wspomnienia z rozmów w moim domu, skierowałyśmy się do lady, za którą stała uśmiechnięta Mira. Jak zwykle radosna pomyślałam. Rozmawiała ona z trzema osobami, wysoką kobietą, o długich, czerwonych włosach. Wiedziałam kto to jest, a mój umysł nie dopuszczał takiej wiadomości. Na krzesłach obok niej siedziało jeszcze dwóch chłopaków, jeden o różowych, drugi o granatowych włosach. Ich też poznałam niedawno.
            Po chwili ujrzała nas barmanka i uśmiechnięta pomachała do nas. Trzy głowy się odwróciły i moje przypuszczenia okazały się prawdą. Kobieta jednak była Erzą Scarlet moją wychowawczynią, chłopacy, Natsu i Grayem, którzy niegdyś uratowali mnie przed kazaniem ze strony historyczki.
            - Cześć Uni, Zu - zawołała Mira. Uśmiechnęłyśmy się w odpowiedzi. Moja przyjaciółka usiadła na krześle przy ladzie, a ja stanęłam koło niej. Przez cały czas byłam obserwowana przez tamtą trójkę, w końcu odezwała się Erza.
            - Co ona tu robi? - spytała Mirę.
            - To nasz nowy członek, o którym wam mówiłam - posłała mi czarujący uśmiech.
            - Jakoś trudno mi w to uwierzyć - historyczka zlustrowała mnie wzrokiem. - Nie jestem pewna, co do niej. A wogóle to nie posiada opiekuna, trochę będzie przeszkadzać.
            - To nie jest szkoła - przypomniałam - tu nie chodzi o uważanie na lekcji. Wszyscy popatrzyli na mnie dziwnie, jakby chcieli powiedzieć miło było cię poznać.
            - Nikt nie będzie mnie pouczał, a zwłaszcza ty - wokół niej pojawiła się mordercza aura, jak zwykle wściekła się o byle co.
            - Erza przestań, bo ją wystraszysz. Przecież wiesz, że nie możesz jej nic zrobić jeżeli nie posiada opiekuna. - Uspakajała ją Mira wesołym głosem. Dla mnie to nie było nic nowego już nie raz przeżyłam taki wybuch i byłam całkowicie spokojna. Mierzyłyśmy się wzrokiem, ale ona w końcu odpuściła i spytała się barmanki:
            - To co to za zadanie?
            - Macie pozbyć się paru bandytów i znaleźć ich kryjówkę.
            - Nic wielkiego - odparła już spokojna.
            - Mistrz powiedział, że Uni i Zu mają iść z wami - kiedy to powiedział, zamknęła oczy uśmiechając się.
            Wtedy, obydwie z Erzą krzyknęłyśmy:
            - Nieeee... !!


CDN

-------------------------------------------------------

1 komentarz:

  1. Heilicanine. Mój ukochany kotek. Mam nadzieję, że na tej misji zostanie pokazana moja cudowna magia ( mam nadzieję, że jest cudowna ) Wydarzenia interesujące. Czekam co się wydarzy dalej. Inspiracji życzę xd

    OdpowiedzUsuń