środa, 10 października 2012

Rozdział 11: "Wybawca"

Tak więc wprowadzam małe zmianki w nazwach rodzin
(wcześniej mój umysł ie ogarniał, że można zrobić coś takiego),
postanowione zostało iż aktualnie walczymy z rodziną Reiven Tail,
 a pozostałe nazywają się Szablozębni i Grimore Heart.
Wprowadziłam także gdzie, nie gdzie zmiany kadrowe 
i szef Reiven Tail nie jest syn Macarova, a kto inny.
Przepraszam za kłopot ale czasem dostaje niespodziewanie olśnienia
i inaczej nie da rady was uprzedzić.
Życzę miłego czytania. Zu.
^v^

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

             - Nie, dzięki, tylko muszę złapać oddech - odparłam odwracając się by spojrzeć na mojego wybawcę. W mroku nie widziałam zbyt wielu szczegółów, ale jednego byłam pewna był to chłopak(xd). Tak na poważnie, był szczupły, miał kruczo czarne włosy i patrzył na mnie z zatroskaną twarzą. Ubrany był w jakiś mundurek, ale nie widziałam jakiej szkoły i ciemną kurtkę. Kiedy nasze oczy się skrzyżowały on odwrócił wzrok. Ściągnął z ramion okrycie i mi podał.
             - Proszę, okryj się. - Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi, ale mój przepracowany umysł dopiero skojarzył, że siedzę ze stanikiem na wierzchu. Zrobiłam się cała czerwona(dzięki bogu, że było ciemno i nikt tego nie widział)
sięgnęłam po jego kurtę i szybko zarzuciłam na ramiona,zakrywając się.
             Nagle, ktoś za plecami mojego wybawcy zaczął wrzeszczeć:
             - Rogue, co ty wyrabiasz debilu, przestań flirtować i rusz tę swoją dupę, bo jak byś nie zauważył to mamy coś do zrobienia. - Teraz to mnie trochę ścięło( coś często się to zdarza ostatnio). Ciekawe, kto tak wrzeszczy?
             - Już idę Sting.- odkrzyknął i spojrzał na mnie. - Przepraszam, ale muszę iść. Na pewno nic ci nie jest ? Dasz radę dojść do domu?
             - Tak, tak. - To było słodkie, że się o mnie martwił, ale jeszcze trochę a zacznę żygać. Nie jestem z porcelany, ludzie! Rogue(bo to było chyba jego imię) odwrócił się i szedł żwawym krokiem w stronę czekającego w oddali cienia. Nagle mnie olśniło - czekaj, a kurtka ? - spytałam się.
             Odwrócił się i idąc tyłem odpowiedział:
             - Zatrzymaj ją, oddasz jak się kiedyś jeszcze spotkamy. - Zdecydowanie to nie jest facet dla mnie zbyt miły.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

             Dzięki pomocy tego chłopaka, dobiegłam do domu przebrałam się wzięłam pendriva(a nawet dwa) i wróciłam pędem do biblioteki.
             Z wyhamowałam z poślizgiem, wskoczyłam na krzesło przed laptopem, przy okazji zerkając na zegarek. Była 4 nad ranem, myślałam, że rozprawieniem się z tymi zabezpieczeniami zajmie mi najwyżej cztery godziny, a okazało się, że siedzę przy tym już 14 godzinę. Kiedyś poznałam wszystkie firewally na firmowych komputerach przybranego ojca, a teraz okazuje się, że odkąd ostatni raz je przeglądałam to zostały ulepszone co najmniej dwa razy.
             Zostały mi tylko trzy zapory dzięki czemu udało mi wyrobić i o 5.30 zakończyłam przedzierać się do systemu. Zadowolona z siebie oparłam się wygodnie o oparcie krzesła, klikając przycisk prześlij. Wszystkie pliki znajdujące się na tym komputerze zostały przeniesione na pustego pendriva(miałam na to dziesięć minut dzięki moim umiejętnością). Po tym zostało mi tyle czasu, że ze spokojem podłączyłam kolejny z moich przenośnych pamięci, oznaczonym czerwonym znaczkiem. Był to wirus zrobiony specjalnie na takie okazje, by zniszczył wszystko na komputerze mojego "przeciwnika" i zmusił go do przeinstalowania całego systemu od nowa, z niemożnością odzyskania zniszczonych przez niego plików.
             Miałam jeszcze jakieś 4 minuty, więc patrzyłam triumfalnie jak wszystko na komputerze mojego przybranego ojca zostaje "pożarte" przez wirusa. Zniknęła już połowa plików(w tym owy plik, który miałam zdobyć), kiedy coś zaczęło usuwać moją "chorobę", lecz przyznam szczerze nie zależało, mi zniszczone zostało większość rzeczy znajdujących się na komputerze, bezpowrotnie nieważne kim była osoba, która usiłowała temu zapobiec nic nie dało się zrobić. Za nim się odłączyłam od serwera puściłam im wiadomość.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

            - Szybciej rusz się trzeba uratować te pliki - wołał rozpaczliwie jakiś głos.
            - Staram się - odparł drugi roztrzęsiony.
            Obydwoje wpatrywali się w ekran usiłując zapobiec działaniu wirusa. Nagle niszczenie ustało. Obydwoje odetchnęli z ulgą, lecz ich odpoczynek nie trwał długo. Na ekran wyskoczyła mała chibi postać przypominająca Zu i powiedziała.
             - Nie przejmujcie się zaraz nie będzie co zbierać pozdrowionka. - Postać pocałowała dłoń i dmuchnęła pocałunek w ich stronę. Mini usteczka zaczęły się powiększać i kiedy były już ogromne wybuchły, rozbłyskając oślepiającym światłem. Kiedy zniknęły, a z nimi chibi Zu wirus powrócił ze zdwojoną siła niszcząc wszystko po kolei.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

             Teraz jeszcze bardziej zadowolona z siebie, przeciągnęłam się na krześle, po czym podniosłam się z niego. Zebrałam sprzęt po czym znowu na nie opadłam kładąc pendriva z plikami na blacie stołu.
             Odchyliłam głowę w tył i ziewnęłam porządnie, dopiero teraz poczułam zmęczenie po całym dniu wrażeń. Moje powieki stały się ciężkie jak ołów i nie mogąc powstrzymać senności zasnęłam, inaczej ujmując urwał mi się film.




CDN

-------------------------------------------------------

Tak, więc po dzisiejszym długim dniu mamy kolejny rozdział.
Mam nadzieje, że się spodoba.
A tak w ogóle mam pewne kochane zdjęcie przez które spadłam z krzesła
Życzę miłego wieczory i dużo humoru na nadchodzące dni.
^v^

3 komentarze:

  1. Zdjęcie rozbrajające xDD Biedna Lucy! xD Oj tam zmianami się nie przejmuj ;d Jakieś muszą być xD Teraz jak czytałam wszystkie swoje notki to moje odczucia były raczej takie: to usunąć/ to zostawić / o cholera, ja to napisałam? O.O xD A tam, odbija mi już coś xd
    Rozdział dość ciekawy, ale trochę krótki! Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ci się podobał a co do poprawek to u mnie jest podobnie jak czasem czytam co napisałam to tylko sobie w głowę palnąć

      Usuń
  2. Zgadzam się z powyższą zdjęcie rozwala system. Co do rozdzialika, krótki, ale ciekawy. Dlatego proszę Cię, pisz szybciutko, bo ja uwielbiam twoje dzieła.... xD

    OdpowiedzUsuń