niedziela, 28 października 2012

Rozdział 24: "Serce nie sługa..."

         Kiedy w końcu się uspokoiłam, wróciłam do klasy. Po drodze nie myślałam o niczym. Wszystkie lekcje i przerwy przesiedziałam w ławce, wpatrzona, bezmyślnie w dal.
         Kiedy skończyła się ostatnia lekcja, jak automat, wstałam spakowałam się i wyszłam przed klasę. Po chwili dołączyli do mnie, jak zwykle okładający się pięściami, Natsu z Gray. Szłam kawałek za nimi ze wzrokiem wbitym w ziemię.
         - Coś nie tak Zu? - z próżni wyrwał mnie głos różowowłosego.
         - Co? - spytałam nieprzytomnie.
         - Stało się coś? - spytał granatowowłosy. - Jesteś taka nieobecna.
         - Nie to nic tylko się zamyśliłam.
         - Jeżeli ktoś ci dokucza to powiedz, a skopiemy mu dupę - wyszczerzył się Natsu.
         - Dzięki, ale to nic takiego - odparłam, uśmiechając się.
         - Nam możesz powiedzieć w końcu jesteśmy przyjaciółmi - odparł Gray targając mi włosy.
         - Jak coś będzie nie tak to dowiecie się pierwsi.- Dźgnęłam go w bok - ubrał byś się, a nie. - On popatrzył na siebie i mina mu zrzedła. Jakieś starsze panie, w moherowych beretach, widząc go w samych bokserkach zaczęły szeptać do siebie. Granatowowłosy zareagował błyskawicznie, odwrócił się i po chwili zniknął za zakrętem.
         - Ale debil - Natsu wręcz zwijał się ze śmiechu, ja żeby wyglądać normalnie udawałam, że mnie to też bawi.
         Całą drogę do mnie rozmawialiśmy o różnych rzeczach, żartowaliśmy.
         - Do zobaczenia - powiedziałam wchodząc na klatkę. Po drodze spotkałam moją sąsiadkę, straszną plotkarę.
         - Dzień dobry - przywitałam się grzecznie.
         - Witam, panienkę. Tak się właśnie zastanawiałam czy nic ci nie jest, dzisiaj jakieś krzyki trzaski było słychać z twojego mieszkania - przybliżyła się trochę - lepiej uważaj, bo podejrzanie wyglądają ci chłopcy. Może bezpieczniej będzie się z nimi nie zadawać.
         - Dziękuję, pani, ale naprawdę nie trzeba się o nic martwić.
         - Ale wiesz, lepiej się zawczasu zabezpieczyć, niż potem żałować. Żeniąc się z mim pierwszym mężem zrobiłam taki potworny błąd...
         Nim zdążyła kontynuować pobiegłam na schody i po chwili byłam już w swoim mieszkaniu. Zamknęłam drzwi, odwróciłam się do nich plecami i usiadłam. Oparłam o nie głowę i dałam upust swoim uczuciom, łzy znowu spłynęły strumieniem po mojej twarzy. Po chwili pojawił się wściekłość, wstałam z podłogi i zaczęłam rzucać wszystkim po całym domu, nie potrafiłam się uspokoić. Kiedy już nie miałam siły na nic padłam na kanapę, biorąc po drodze opakowanie chusteczek, wzięłam do ręki pilota i zaczęłam skakać po kanałach. Musiałam zająć czymś umysł. Dopiero po kilku godzinach zasnęłam.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

         Obudziło mnie pukanie do drzwi, zerwałam się z kanapy, ogarnęłam siebie i cały dom ile tylko dałam radę. Po jakiś pięciu minutach dopiero otworzyłam. W progu stała Erza.

         - Co tu robisz? - spytałam.
         - Musimy pogadać - odparła.
         - Wejdź - przepuściłam ją. Ona weszła do środka, lecz zatrzymała się widząc jaki w mieszkaniu panuje nieład.
         - Coś ty robiła, że masz taki bałagan - spojrzała na mnie. - W ogóle jak ty wyglądasz? - Widocznie jednak nie postarałam się zbytnio i moje próby doprowadzenia wszystkie, w tym siebie, do stanu przed moim powrotem do domu nie powiodły się.
         - To nic takiego - powiedziałam - chcesz coś do picia? - spytałam usiłując zmienić temat, lecz nie poskutkowało.
         - Przestań pieprzyć i mów co się dzieję.
         - Zostawmy ten temat chciałaś o czymś porozmawiać, a jak nie masz zamiaru to możesz wyjść.
         - Nigdzie nie pójdę puki mi nie powiesz o co chodzi.
         Podeszłam do kanapy i usiadłam na niej.
         - Skoro tak to proszę cię wyjdź.
         - Nie.
         - Idź sobie - szepnęłam, powstrzymując łzy, które znowu zaczęły napływać mi do oczu.
         - Już powie...
         - Wynoś się! - przestając się powstrzymywać. Erze wbiło w ziemię nie miała pojęcia co robić. Ja spodziewałam się po niej wszystkiego, ale nie tego, że podejdzie do mnie i przytuli.
         - Przestań dusić wszystko w sobie, chcę ci pomóc, ale ty na to nie pozwalasz, zaufaj mi i powiedz co cię trapi.
         Tymi słowami sprawiła, że nie potrafiłam już dalej trzymać to w sobie. Powiedziałam jej wszystko po kolei o Rogue, od naszego pierwszego spotkania, aż po rozmowę na dachu. Zrobiło mi się dzięki temu lżej na sercu. Ona wysłuchała mnie i pocieszyła, nie lubię kiedy ludzie się nade mną litują, ale to było pomocne. W końcu moje myśli się rozjaśniły i mogłam się opanować.
         - O czym chciałaś porozmawiać? - spytałam wycierając twarz chusteczką.
         - Tu chodzi o twoją rodzinę - powiedziała. Spojrzałam na nią zdziwiona.
         - Wiesz coś na temat mojej rodziny?
         - Bo widzisz w pewnym sensie jestem twoją...


CDN


-------------------------------------------------------

1 komentarz:

  1. Kim jest Erza dla Zu?? I co z Uni?? Kiedy wyzdrowieje. A te babki w moherowych beretach wywołały u mnie napad czkawki xD Czekam na kontynuację, bo rozdział cud miód. Pisz szybko. Weny, czasu i ochoty życzę i do zoba jutro w szkole xD

    OdpowiedzUsuń