środa, 31 października 2012

Rozdział 26: "Uni"

         Uni
         - Co tam się dzieje? - szepnęłam zaspanym głosem. Obudziły mnie głośne hałasy dochodzące z dołu. O matko człowiek dopiero prawie nie zginął, a tu nawet spać mu nie dadzą. Nie udolnie próbowałam przekręcić się na bok, ale to tylko wywołało u mnie napad potwornego bólu. - Ał... - jęknęłam.
          Leżałam tak bez ruchu w ciemności wsłuchując się w odgłosy przyjęcia. Krzyki, niszczone sprzęty, pijackie przyśpiewki i tak dalej. Nagle usłyszałam kroki na schodach, zamknęłam oczy i udawałam, że dalej śpię.
          - Zostaw mnie Juvia - wszędzie rozpoznam ten głos, to Gray. Moje serce zabiło mocniej.
          - Ale paniczu Gray, Juvia nie chce nic złego.
          - Jesteś schlana w cztery dupy, nie wiesz co robisz - słychać było ich coraz bliżej.
          - Ale paniczu Gray...
          - Juvia mówię przecież żebyś zostawiła mnie w spokoju. Co ty robisz nie dotykaj moich spodni, dziewczyno opanuj się. - Słysząc to zrobiłam się cała czerwona i ze wstydu i wściekłości.
          - Ale... - tutaj jej głos się urwał i coś ciężkiego wylądowało na mojej piersi, całe powietrze uszło mi z płuc, otworzyłam szeroko oczy i jęknęłam przeciągle. Całe moje ciało przeszył potworny ból, jeszcze do końca nie wyzdrowiałam, po tym jak kilku tonowe zwierze wielkości pociągu, upadło na mnie.
          - Uni nic ci nie jest? wszystko ok? - zawołał granatowowłosy zrywając się mojego łóżka przy okazji zrzucił, co zdążyłam zauważyć, nie przytomną Juvie na ziemie.
          - Jak próbowałeś mnie dobić to mogłeś przynajmniej zrobić to szybko i bezboleśnie - odparłam rozgoryczona. On wziął niebieskowłosą na ręce i położył na łóżku obok.
          - Same z nią problemy - powiedział. - Ile jej razy nie powiesz, żeby się odczepiła ta i tak robi swoje. - Spojrzałam na niego pytająco.
          - Ja myślałam że jesteście razem - odparłam z goryczą w głosie. Gray odwrócił się błyskawicznie i wymachując rękami zaczął się bronić.
          - Nie jesteśmy razem, może to tak wygląda, ale on - wskazał nieprzytomną Juvie -  jest psychopatką, która mnie prześladuje. - cieszyła mnie ta wiadomość.
          - Mmmm... wszyscy mówią co innego - droczyłam się z nim.
          - O matko, mówię, że same problemy z nią.
          - A może ty jednak ją lubisz co? - powiedziałam, uśmiechając się. On chyba się trochę wściekł. - Oj już, już tak tylko sobie gadam... - nie dokończyłam, bo granatowowłosy zrobił coś co mnie zdziwiło, ale nie, że zdziwiło tylko zdziwiło. zdziwiło. Zbliżył swoje usta do moich i złożył pocałunek, czegoś takiego się nie spodziewana, kiedy w końcu oderwał się ode mnie powiedział tylko:
          - Przepraszam - miał już odejść, ale chwyciłam go lekko za rękę, powstrzymując od tego.
          - Nie przepraszaj - powiedziałam, rumieniec nie schodził z mojej twarzy. - Cieszę się, że to zrobiłeś, bo sama nie potrafiła bym zrobić czegoś takiego. - Odwrócił się patrząc na mnie dziwnie. - Wiesz od dłuższego czasu lubię cię bardziej, ale nie potrafiłam tego wyrazić, cieszę się, że zrobiłeś to za mnie - uśmiechnęłam się. On odwzajemnił mój uśmiech. Po czym wziął mnie w objęcia swoich silnych ramion. - Ał... boli - jęknęłam.
          - Przepraszam.
         
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

          Zu

          - Zu - ktoś mną potrząsnął, ale nie zwracałam na to uwagi ten blat był taki wygodny. - Wstawaj musisz iść do domu chyba że masz zamiar tutaj spać.
          - Sostaf mnie - powiedziałam pijana.
          - O matko - poczułam ucisk na tali i po chwili znajdowałam się już w ramionach Erzy. - A podobno miałaś dzisiaj nie pić.
          Świat zawirował:
           - Jeszcze chwila, a puszcze pawia - mruknęłam.
           Nie pamiętam kiedy wylądowałam w swoim łóżku i zasnęłam spokojnie.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

           - Mamo, tato! - krzyczałam, biegając w kółko po płonącym domu. Nie wiedziałam co robić, nigdzie nie było moich rodziców. Dym stawał się coraz gęstszy i utrudniał mi oddychanie, upadłam na ziemie kaszląc i krztusząc się. 

           - Zu! - zawołał ktoś. Jak przez mgłę widziałam człowieka, który widząc moją drobną postać leżącą bezwładnie na ziemi podbiegł. Zostałam podniesiona z ziemi, a po chwili leżałam już bezpiecznie przed domem.
           - Kochanie - jęknęła jakaś kobieta i przytuliła mnie do piersi. - Przepraszam, ale musisz tu zostać. Pamiętaj mamusia po ciebie wróci, czekaj na mnie - poczułam jak po karku spływają mi ciepłe, słone krople.
           - Leila musimy już iść - powiedział ktoś, lecz nie mogłam zobaczyć kto.
           - Mamo...
           - Cicho spokojnie - w oddali słychać było syreny radiowozów. Kobieta położyła mnie z powrotem na ziemi i odeszła pomału cały czas oglądając się za siebie.
           - Mamo - próbowałam krzyknąć, ale zdołałam wydać z siebie tylko niezrozumiałe słowa. Płakałam, a moje łzy mieszały się z poranną rosą. Wstawał nowy świt i zaczął się nowy etap w moim życiu.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------

           Podniosłam się błyskawicznie z łóżka, twarz miałam mokrą od płaczu. Kolejny sen.



CDN


-------------------------------------------------------

Niestety to nie jest specjal halloweenowy 
ani obiecany (jutro dopiero będzie)tak więc nie jest 
to też zwykły post, bo narrator się nam na chwile zmienił.
 Stało się tak bo nie miałam pomysłu na obiecany wątek
miłosny Uni x Gray. Mam nadzieję, że jako tako wyszedł.
Miłego długiego weekendu
^v^

2 komentarze:

  1. Hahahaahaahaah!
    Pierwsza xD
    Wybacz że nie było mnie tak długo, słowa wyjaśnienia napisałam w nowym rozdziale xD
    A te dwa co mnie omineły wręcz mnie oczarowały *p*
    Nie mogę doczekać się specjału :D Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany... Serek by nie chciała mieć takich snów, coś okropnego *wzdryga się*
    Ale UnixGray było słodkieeee ^^.
    Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń